3 chłopców za namową starszego kolegi Dżokera, postanawia zrealizować plan, w którym do zdobycia są łatwe pieniądze. Dla Dżokera plan jest również zemstą na biznesmenie, który niesprawiedliwie wyrzucił go z pracy. Postanawia namierzyć byłego szefa i porwać go przy pomocy swoich kolegów, a następnie wymusić na nim pieniądze. Plan nie jest trudny do wykonania, ale Dżoker nie może brać udziału w napadzie, ponieważ porwany natychmiast by go rozpoznał. Z resztą Dżoker nie do końca ufa swoim kolegom.
Sprawdź czy pamiętasz te kultowe cytaty z filmu „Czas surferów”.
- Coś panu powiem. Kiedy mój ojciec był mały chodził po drzewach i pewnego razu spadł i poczuł, że moment lotu był najprzyjemniejszym momentem w jego dotychczasowym życiu, wchodził więc coraz wyżej i leciał coraz dłużej, upadki były coraz boleśniejsze, mimo wszystko robił to. Dziś nadal kocha wysokie drzewa i cierpi, bo nie może z nich skakać. Ja panu radze, niech pan nigdy nie przestaje wierzyć w marzenia. Szkoda, że mój ojciec o tym zapomniał. – Rysio
- Rysio – ucieleśnienie okazji udanych zakupów. Lepiej taniej kupić niż drożej, lepiej teraz niż nigdy, nie ma rzeczy, których byśmy nie potrzebowali, tylko potrzeby, których jeszcze nie odkryliśmy. Wciskam wszystko i każdemu, zero skrupułów, zero litości – to ja. – Rysio
-
Jak to zostałeś porwany? Ja tu jestem od porwań! – Klama
-
Kobiet się nie rozbiera, kobiety ubiera się we wstyd. – Bonus
-
Słuchaj, Kozioł: jak coś spierdolisz, to ja do ciebie strzelę i zostaniesz tutaj z niesprawnymi zwieraczami. Kapujesz? – Fifi
Dialogi z filmu „Czas surferów” (2005)
Kozioł: A jak nie wygramy?
Dżoker: W ogóle, kurwa, nie będziemy tam grali.
Kozioł: Rozumiem, że powiedzenie: Nie grasz, nie wygrasz traci tutaj sens?
Dżoker: Traci go, kurwa, bezapelacyjnie.
Kozioł: Ale przecież Rosie ma fajne takie, ciemne. Nie wiem, jak to nazwać… Takie skowyrne!
Fifi i Bonus: Jakie?
Kozioł: Skowyrne!
Fifi: Jak, kurwa, można powiedzieć o cyckach, że są skowyrne? „Skowyrne” – co to, kurwa, w ogóle znaczy?
Kozioł: Nie wiem, tak mi się powiedziało.
Bonus: Skowyrne? Kurwa, Kozioł, litości! A w ogóle, cycki są nieważne – ważny jest wyraz twarzy kobiety, kiedy je pokazuje.
Fifi: Co mówi przesąd, Bonus?
Bonus: Jak to, co mówi przesąd? Nie rozumiem.
Fifi: Co mówi pieprzony przesąd? Czy on mówi, że przydarzy ci się nieszczęście, jak czarny kot przebiegnie ci drogę? Tak, czy, kurwa, nie?!
Bonus: Tak.
Fifi: To jedź, kurwa, bo ten kot nie przebiegł ci drogi!
Bonus: Jak nie przebiegł?!Fifi: Kozioł, gdzie ten kocur?
Kozioł: Przy lewym kole. Mam kija, zaraz go zeskrobię.
Fifi: Widzisz? Ten kot nie przebiegł całej twojej drogi. To tak, jakby chciał zawrócić na środku, ale ten nie był akurat na tyle łebski. Czyli nie możemy mówić tu o przesądzie z przebiegnięciem drogi, tylko o przesądzie z prawie przebiegnięciem drogi. Czy istnieje taki przesąd?
Bonus: Nie.
Fifi: To, kurwa jedź! Zeskrob to gówno i wskakuj.
Rysio: Czy mógłbym prosić, abyś nie palił w aucie?
Fifi: Mógłbyś, ale wątpię, żebym cię posłuchał.
Fifi: Jak można obciąć komuś palec?
Rysio: Normalnie, jak byś frankfurterkę kroił.
Fifi: Ty będziesz, kurwa, następny, wiesz?! Z tym swoim pieprzonym gadulstwem pójdziesz do piachu! Albo nie, wpierdolę was do rzeki i już nigdy nie wypłyniecie!
Rysio: Przecież to gazówka jest…
Fifi: W usta ci strzelę, gaz rozpieprzy ci ten głupi, gadatliwy baniak. A do tego durnia nie będę musiał nawet strzelać, bo zabije go huk od pierwszego wystrzału! Albo po prostu mu wmówię, że już nie żyje i sam wskoczy do wody! Kurwa mać!
Kozioł: Zwracasz naszą uwagę.
Fifi: „Na nas”, kurwa, „na nas”! Nie naszą! I mam to w dupie!
Sprzedawca: Nie można zareklamować węża.
Fifi: Ale pan mi go sprzedał i on zdechł!
Sprzedawca: Bo takimi zwierzętami trzeba się umieć opiekować! Trzeba było sobie kupić psa albo kota!
Fifi: Mam alergię na koty. Zresztą, co ja się panu tłumaczę – chciałem węża i koniec!
Sprzedawca: I miał pan! Całe trzy dni! A skoro chciał pan mądre zwierzę, to to jest akurat najmądrzejsze, jakie znam! Zdechło zawczasu! Ten wąż wiedział, co go czeka i po prostu popełnił samobójstwo…
Fifi: Jakie samobójstwo, co mi pan tu pieprzy?! Pan mi za dużą mysz sprzedał i on się nią udusił! Ten wąż!
Sprzedawca: Mogę dać panu fretkę.
Fifi: Nie chcę, kurwa, żadnej fretki! Chcę węża!
Sprzedawca: Proszę mi tu nie machać tym wężem. I proszę się nie wyrażać, papugi się uczą!
Fifi: W dupie mam papugi, chcę węża albo kasę!
Papuga: Pieprzyć… Fretkę…
Bonus: Mam pytanko: czy to musi być jutro? Jutro jest trzynasty.
Dżoker: Tak, Bonus. To musi być jutro.
Bonus: Ale jest trzynasty…
Dżoker: Ale nie piątek, nie przesadzaj. I weź mi ze stołu te chusteczki.
Bonus: Przecież to są czyste chusteczki!
Dżoker: Tak, wiem, ale mi się kojarzą, nic nie poradzę. Mógłbyś?